Godziny wieczorne... Lądujemy na jednym z najniebezpieczniejszych lotnisk w Europie.
"Panie i Panowie, witamy na Maderze".
Madera jest wyspą portugalską, ze stolicą w Funchal. To nie tylko piękne widoki, ocean i wyjątkowa roślinność. Dla turystów jest to "pływający ogród", dla kibiców piłkarskich jest to miejsce kultu...Dlaczego kultu? Panie i Panowie, to właśnie tutaj urodził się jeden z najwspanialszych piłkarzy naszego wieku. To właśnie tutaj wychował się Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro!
Nie spodziewałam się, że wychodząc z samolotu powita mnie sam CR7, jednak wzrokiem szukałam chociażby plakatu, który informowałby turystów, że właśnie stąd pochodzi portugalski crack.
Przyznam, że trochę się zawiodłam, ponieważ nie znalazłam kompletnie nic... Nie przejęłam się tym za bardzo, odebrałam bagaże i ruszyłam do wyjścia, przez które z pewnością przechodził sam Ronaldo :)
Przyjechałam do hotelu oddalonego o 5 minut od lotniska. Wyjątkowo piękne miejsce, gdzie z pewnością można odpoczywać. Już pierwszego wieczoru wyszłam z bratem z hotelu na spacer. Ledwo zamknęliśmy bramę a już słyszymy krzyki, odgłosy biegania i kopania piłki. Nie było tam boiska, nie było bramek ani nawet trawy. Był to niewielki plac otoczony niskim murkiem, wyłożony kamiennymi kafelkami. Po przeciwnych stronach muru były niewielki otwory, które tak naprawdę były przejściami, jednak dla dzieciaków biegających po placu służyły za bramki. Usiadłam z bratem na murku obserwując grę chłopaków. "Tak niewiele im trzeba" mówię do brata.
Nie potrzebują wielkiego boiska, bramek czy sztucznej murawy, oni po prostu świetnie się bawią.
Chłopcy może w moim wieku, byli też młodsi, na których koszulkach z tyłu widniał numer 7.
Pierwsze oznaki Cristiano Ronaldo na Maderze!
Na wycieczkach zaglądałam do sklepów z pamiątkami. W każdym z niech była osobna półka z koszulkami Cristiano Ronaldo! Koszulki klubowe z 7 na plecach, koszulki Portugalii (oczywiście nie spodziewałam się oryginalnych gadżetów. Cena jednej koszulki wynosiła ok 17-20 euro) Mimo tego i tak ucieszyły mnie te sklepy, gdyż widać było, że na Maderze o Ronaldo wcale się nie zapomina :)
Santo Antonio - Quinta do Falcao
Miejsce, gdzie wychował się Cristiano. Mimo adresu (którego szukałam przez kilka dni) trudno było trafić nam do szukanego miejsca. Ponieważ dom Ronaldo został wyburzony, szukamy jakiś śladów czy pozostałości. Dojechaliśmy do danej dzielnicy i wyszliśmy z samochodu. Dopisało nam sporo szczęścia, gdyż już po jakiś 10 minutach odnajdujemy szukaną ulicę.
No to teraz do boju. Rozdzielamy się i szukamy. Znajdujemy niewielki plac, gdzie stał kiedyś budynek... Czy to tutaj?... Może tak, może nie, dlatego szukam jakiejś pomocy ;p Znalazłam troje dzieci z koszulkami, na których placach widniała cyfra 7. Jednak oni nie mówią po angielsku... No dobra to dalej szukamy. Idąc uliczką w oczy rzucił mi się mężczyzna na dachu jednego z budynków. Przyglądał nam się uważnie... Zresztą co mu się dziwić... Dzielnica uboga, skromna a tutaj przyjeżdża jakaś rodzina chodząca po ulicy z aparatem i kamerami ;p Skoro jest, to czemu by nie zapytać?...
- Excuse me... Do you speak Englisch?
- Yes, but little
To już coś no to do roboty...(cała rozmowa toczyła się oczywiście po angielsku)
Pytam tego mężczyzną, czy może wie, gdzie mieszkał kiedyś Cristiano Ronaldo.
Pan w różowej koszulce uśmiechną się do mnie i powiedział, że dom został wyburzony. Ja również się uśmiechnęłam i odpowiedziałam, że oczywiście wiem o tym, chciałabym wiedzieć tylko gdzie to było. Mężczyzna pokazał mi rękoma jakiś ogródek. Później pokazał na mnie;
- He played the ball here!
Szeroko się uśmiechnęłam a on dodał jeszcze, że w tym właśnie miejscu, na tej uliczce uczył się grać w piłkę.
Podziękowałam i ruszyłam we wskazane miejsce. Była tam maluteńka działka... To chyba nie tutaj. Poszłam więc dalej do pozostałości jakiegoś domu. To musi być tutaj!
Poszłam tam z bratem. Ja nie sięgałam muru, więc zdjęcia robił mój brat. Nagle widzę, że na przeciwko bacznie obserwuje nas jakaś kobieta. No dobra to do roboty ;p
- Excuse me... Do you speak Englisch?
-Little
-Maybe you know... Where Did....
-...Cristiano Ronaldo live?
Uśmiechnęłam się szeroka a pani odwzajemniła mój uśmiech... Już dokładnie wiedziała czego szukam ;)
Wyprowadziła mnie z błędu i wytłumaczyła drogę do celu ;p
Mam iść prosto i na samym końcu uliczki stoi niewielki domek i tam zaraz obok jest działka.
Działka? No dobrze.
- Thank You very much!
- No problem :)
No to idę do celu i szczerze... zamurowało mnie...
Na końcu uliczki była działka... Tutaj kiedyś stał dom Cristiano Ronaldo.
Nawet nie pomyślałabym, że tutaj mógł stać budynek...
Wiedziałam, że Cristiano nie miał łatwego życia. Wychował się w ubogiej dzielnicy, malutkim domu. Na tych uliczkach grał w piłkę, Kto by pomyślał, że to tutaj wychował się najwspanialszy piłkarz na świecie!
Dużo nauczyła go "gra uliczna" nie było mu łatwo, jednak sam Ronaldo powtarzał zawsze, że mimo tego miał szczęśliwe dzieciństwo. I to było najważniejsze... Robił to co kochał, od kiedy tylko dostał piłkę. Godne podziwu jest bycie tym kim jest sam Cr7, któremu przyszło wychować się w tak trudnych warunkach.
Vila Gale Santa Cruz.
Po moim przylocie przypadkowo dowiedziałam się od jednego ze znajomych moich rodziców, że Cristiano Ronaldo był kiedyś w tym właśnie hotelu! Było to dość dawno... Przyjechał tutaj z rodziną i wynajął cały hotel ;p
Dla mnie była to wspaniała wiadomość, ale i świetna okazja, aby dowiedzieć się jaki jest prawdziwy Cristiano Ronaldo.
Pewnego wieczoru poszłam wraz z rodzicami na zamówioną kolacje w hotelu. Akurat trafiła się nam prawie pusta sala i naprawdę wyluzowany kelner. Skoro kelner jest spoko to dlaczego nie zapytać go o Cristiano?... Do dobra to do roboty... ;p Kelner wychodzi z kuchni... pyta się czy smakuje deser. Odpowiadam, że deser jest naprawdę świetny (dla ciekawskich...jadłam różową panna cotte z sosem ;p). Pan kelner wraca do kuchni i tym razem ja go zaczepiłam... ;p
-Excuse me... I have one question...
- Yes...
-Do you know Cristiano Ronaldo?
Kelner trochę się zmieszał... zresztą mu się nie dziwie... dziwne pytanie jak do kelnera... no, ale po chwili namysłu odpowiedział, ze poznał go, kiedy Ronaldo był w tym hotelu. Powiedział, że było to jakieś 5-6 lat temu, kiedy jeszcze grał w Anglii. Kolejne pytanie...
-Do You like Cristiano?
-What do you mean... as a person or player
- Person...
-Person... Yes...He is very nice...
Odpowiedział również, że kiedy tutaj był to chciał by traktowano go jak normalnego klienta, i oni też zachowywali się profesjonalnie.
- "This is another person than they say in the media"
Po tych słowach szeroko się uśmiechnęłam a pan kelner odwzajemnił uśmiech :)
- Thank You very much
-You welcome :)
Dzisiaj już wróciłam do domu. Ten wyjazd będę pamiętać do końca życia.
Czuje się trochę, jakbym odwiedziła samego Cristiano Ronaldo, gdyż mimo tego, że jego dom już tam nie stoi, to jakaś cząstka samego CR7 na pewno pozostała na Maderze :)
MartiMaja ;**