
Niestety potem było już tylko gorzej... Gospodarze stracili panowanie nad grą, nie wykorzystali kluczowych sytuacji. Stracilismy gola w pierwszej połowie,lecz wtedy, jeszcze wszyscy wierzyli, emocje towarzyszyły nam do 120 minuty. W pierwszej połowie dogrywki straciliśmy kolejnego gola, to był cios dla Królewskich, po którym już niestety nie potrafili się podnieść.

Końcówka spotkania nie przypominała już finału Pucharu Króla. Zawodników poniosły emocje, ale nie tylko ich... Wszyscy byli podenerwowani i nie wytrzymywali presji. Mówi o tym fakt, iż podczas spotkania posypało się 12 żółtych kartoników. Podczas meczu, Mourinho został wyrzucony z boiska za "dyskusje".
Jak trener może dopuścić do takiej sytuacji? Jeszcze wtedy, kiedy jego drużyna walczy o ostatnie trofeum jakie im pozostało... Co to miało być panie trenerze? Może i myślami jest pan już w Anglii, ale zapomina pan, że sezon w Realu Madryt jeszcze się nie skończył... Widać, że ciężko pracuje pan nad opinią, jaką chciałby szanowny trener pozostawić po sobie w Madrycie...
Pod koniec dogrywki rozpoczęła się "ustawka" zawodnicy i nie tylko oni nie wytrzymali, zaczęła się popychanina. Nerwy puściły również Cristiano Ronaldo. Po faulu, Portugalczyk nie wytrzymał, wystawił nogę, a zawodnik Atletico dołożył również wiele od siebie, co spowodowało wyrzucenie Cr7 z boiska.
Nie chcieliśmy takiego zakończenia... Był to z pewnością wielki wstrząs i zaskoczenie.
Dlaczego tak się stało? Czas na zmiany? Takie pytania zadają sobie wszyscy kibice królewskich.
Pokonaliśmy Barcelonę, przeszliśmy ciężką drogę i pokonaliśmy wiele trudności, jednak polegliśmy tuż przed meta...
No cóż... Co możemy powiedzieć? Powtórzę to, co napisałam w poprzednim poście, tylko, że z małą zmianą... Pozostaje nam dalej mieć nadzieję i wiarę w Real Madryt... Pozostaje nam czekać, na przyszły sezon.
!Hala Madrid!